Kiedziel. Hm. Trudno... Bomba pękła. Cóż... Głowy mi nie utną.
Halszka. Głowy cię nie utną, ale cię pod sąd doraźny oddadzą.
Kierdziel. Za co?
Halszka. Jakto? Ty — urzędnik na takiem stanowisku!... 7-a klasa! i dopuszczasz się czegoś podobnego?
Kierdziel. O wa! Stanowisko! MSY! Dzierżawiąc szalet miejski więcejbym zarobił...
Halszka. On szydzi. Śmieje się śmiechem serdecznym... Człowieku, czy ty nie wiesz, że ci grozi proces o zdradę stanu?!...
Kierdziel. Stanu? Jakiego stanu? Kawalerskiego?
Halszka. Duś. Nie żartuj! Tu chodzi o życie. Powiedz, kto cię do tego namówił? kto cię na tę drogę pchnął?
Kierdziel. Kto? Siuś Pobrykalski. Powiada, że ja jestem fotogeniczny.
Halszka. Siuś? Pobrykalski? Ten aktor?
Kierdziel. Ten aktor.
Halszka. A więc i on ten proceder uprawia?
Kierdziel. I od ilu lat! W Berlinie się tego uczył. On też jest fotogeniczny. Szkołę skończył.
Halszka. To nawet szkoły takie są?! Boże, Boże!
Kierdziel. Naturalnie, że są. Kurs trzyletni — dają dyplomy, starają się o engagement. Ale mnie to było niepotrzebne, bo ja mam talent. Siuś powiada, że ja mam wrodzony talent. Teraz robimy z Siusiem na obstalunek — dużą rzecz: „Mord w ambasadzie“. Powiadam ci, jak to się uda — do Berlina kupią, na Amerykę kupią! Zaliczkę już dali.
Strona:Bruno Winawer - Lepsze czasy.djvu/174
Ta strona została przepisana.