Strona:Bruno Winawer - Lepsze czasy.djvu/20

Ta strona została przepisana.

politykę finansową i paszportową na nasze reformy administracyjne i zjawiska gospodarcze.
— Słyszał pan? — mówią mi znajomi — Drnąbrdziński kupił cały żywy i martwy inwentarz „Łobzowianki“, „Kurjera Zielonkawego“ nabył „Starą panią” i „Młodego Lowelasa“... Co pan na to?
— Wcale mnie to nie dziwi — odpowiadam. — Układa sobie poprostu kwong z pism. Jeżeli w odpowiedniej chwili zdobędzie cztery zielone smoki, doda brelan z białych dragonów i wetknie w środek dwa własne kwiatki, to może wygrać partję. Jeszcze zarobi na tej imprezie ze trzy tysiące punktów...
Czy to nie skandal, panie! — oburza się ktoś inny. — Ignacy Gdybyś został szefem departamentu! Iksińskiego, fachowca, człowieka nieskazitelnego redukują, a biorą na jego miejsce takich, jak Czemusz, Zacoś i Niewiada-Pocóż?
— To nic! — replikuję. — Dobrze jest, jak jest. Ktoś sobie tworzy bukiet z idjotów. Jeżeli ich będzie miał wszystkich w ręku, a prócz tego dobrą konjunkturę i cztery własne wiatry, to może nawet pokonać partnerów politycznych. Epoka genjalnych posunięć, epoka szachistów minęła już dawno. Dziś gramy w mah-dżonga, panie, i nawet pong z nonsensów — zwłaszcza przy zupełnym braku charakterów — może się szczwanemu graczowi przydać... Trzeba je tylko kolekcjonować umiejętnie.
Od jutra zaczynam stosować reguły madżongowe w pracy literackiej.