był gotów, kilka prób według innego — i powstawała opera lub operetka!
Coby powiedzieli nasi praojcowie, zwolennicy „natchnienia“, gdyby ujrzeli nasz dzisiejszy przemysł, nasze wielkie fabryki muzyczne! Nową muzykę do operetki, za którą dawniej płacono miljony franków, możemy dziś dostać za markę fenigów dwadzieścia.
Skomponowania „Elektry” podejmie się każdy nasz Strauss współczesny, za półtorej marki.
„Pierścień Nibelunga”, piękniejszy stokroć od oryginału, napisze każdy fabrykant w ciągu dwu dni, o ile go niema na składzie...
Coby powiedzieli poeci czasów ubiegłych, gdyby się dowiedzieli, że do miljona oper i operetek, które produkuje co godzina nasz przemysł krajowy, brak nam oddawna tekstów drukowanych, choćby najgłupszych! Ze musimy śpiewać nasze pisma codzienne, nasze jadłopisy, nasze pudełka od papierosów?! Nasze mowy parlamentarne!
Coby powiedzieli sprawozdawcy operowi, gdyby im oznajmiono, że słyszeć mogą codzień tysiąc różnych premjer i pisać o nich recenzje?!
To wszystko jednak stało się faktem. A fakt ten zawdzięczamy genjalnemu Cecylowi Tylko!
Zaprawdę, wołaćby należało: „Niech żyje Cecyl Tylko”! gdyby nie to, że Cecyl Tylko już nie żyje...
Przy okazji przypominamy, że czas odnowić prenumeratę.
Strona:Bruno Winawer - Lepsze czasy.djvu/77
Ta strona została przepisana.