Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie teraz za furjata. Kto chce uczciwie kłamać, powinien ludziom mówić prawdę. Cóż, zadowolona pani ze mnie? Dobrze się spisałem?
MARY (podaje mu rękę). Dziękuję panu, panie Ryszardzie. Bardzo jest pan poczciwy. Dziękuję.

(Heyst pochyla głowę. Krótka pauza, Mary wychodzi)

POWSINOWSKI (wpada, biegnie do okna, otwiera na oścież). Na podwórzu pani profesorowa dopadła doktora Faustynę Córuś i obrabia ją oburącz, tudzież parasolką. Stąd jest najlepszy widok. Heyst! Heyst! No, macie, już się skończyło. Poszli. Heyst! (pauza).
HEYST. Kochany panie Powsinowski. Poproszę was o przysługę koleżeńską. Zapakujecie resztę tych gratów i zatrzymacie u siebie, dopóki się po nie nie zgłoszę. Dobrze?
POWSINOWSKI. A co wy zamierzacie uczynić?
HEYST (chwyta walizkę, nakłada czapkę i — do okna). Uciekam. Poprostu uciekam.
POWSINOWSKI. Tędy? Warjat!

(KURTYNA)