Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

wałem do Hamburga? „Donoszę ci, że tymczasem owdowiałem, bo drugi mąż mój umarł na skutek jednego zaziębienia...
DORDOŃSKI. Ha: Jak już sam styl wskazuje, list jest od kobiety z Grudziądza.
PISTJAN (czyta) ...nigdy w te twoje głupstwa nie wierzyłem a kochające serce kobiety więcej wie, o tych rzeczach od pięciu specjalistów ...i fachmanów. Właściwie — to nie wypada. Cudzy list.
DORDOŃSKI. Naturalnie, trzeba mu to odesłać, nie czytając. Wiesz co ci powiem? Ona ma rację. Ta z Grudziądza ma słuszność. Tam, gdzie wszelka psychoanaliza zawodzi, kochające serce kobiety stawia właściwą djagnozę.
PISTJAN. Tak. Ale skąd je wziąć na poczekaniu? To nie jest metoda, którą bym mógł zastosować w danym wypadku...
DORDOŃSKI (spaceruje po pokoju i jest właśnie przy oknie balkonowem. ( A kto wie? Patrzajno, co się tam dzieje po drugiej stronie ulicy, pod sztachetkami kościółka Barbary.
PISTJAN (zbliża się, przeciera okulary). Mary!! (patrzy), Jakieś indywidjum ją całuje po rękach?... Heyst!!
DORDOŃSKI. Tak jest. Heyst. R. H. inżynier.
PISTJAN (wypada na balkon i krzyczy). Hola tam! Panie Ryszardzie. Ja tu jestem! (głosy z dołu). Co? (Pistjan wraca). No wiesz to jest poprostu bezczelność. Ja tu także mam głos w tych sprawach. (Wybiega).
DORDOŃSKI (za nim). Czekajże, stary: Nie możesz przecie lecieć w szlafroku na ulicę. Zaaresztują cię (wybiega za nim).