Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

HEYST. Może nie jedyny, ale najgorszy, w ładną kabałę się dostałem. Sapristi. Jakiem prawem taka babina zapada na uwiąd starczy i bredzi od rzeczy. To nasz przywilej, ludzi młodych. Komu ufać profesorze, jeżeli nawet stara Leokadja zawiodła. Czy jest na świecie człowiek któryby miał klepki w porządku?
PISTJAN (odzyskał zupełnie równowagę). Wedle nowszych badań naukowych niema. Każdy z nas spycha pewne pragnienia do podświadomości i gromadzi w sobie stopniowo ognistą lawę, która przy sprzyjających okolicznościach wybucha.
HEYST. Ale ja nie pozwalam na wybuchy starej Leokadji. Veto, przecież spisałem sobie na kartce to, co mi mówiła w Wiedniu.
PISTJAN. Nie, drogi panie Ryszardzie. Panu nikt nic nie mówił w Wiedniu. To są majaki pańskiej wyobraźni. Niechże pan zrozumie wreście, że pan to sobie ubrdał, uroił. To są tak zwane zjawy depresyjno-manjakalne... Pański przekrój psychiczny jest zlekka uszkodzony.
HEYST. Może profesor ma rację, sam czuję, że mi w głowie coś kołem chodzi i że mi w mózgu chlupie.
PISTJAN. To dobry znak. (Wyjmuje książeczkę z kieszeni). Widzi pan to mi w tej chwili przysłano z drukarni. Odbitka mojej pracy — mogę ją panu śmiało dać do przeczytania.
HEYST (czyta). „R. H. inżynier — fakty i wnioski. Szkic nowej metody“.
PISTJAN. Tak, cała rzecz traktuje o panu, wyłącznie o panu. Na stronicy 30-tej znajduje pan ustęp: Patogeneza. Dowie się pan, jak tego rodzaju manja w panu powstała. Pewien sen, mocniejszy od innych,