Strona:Bruno Winawer - R. H. Inżynier.pdf/90

Ta strona została uwierzytelniona.

PISTJAN. Sam widzisz, że to nie wielka sztuka.
HEYST. Potroiłem kapitał zakładowy, rozwiązywałem zadania konikowe... nie ma rady. Zacierkowska się uśmiecha, własna żona mi nie ufa.
MARY. Ryszardzie.
HEYST. Istnieje dwieście tysięcy sposobów na to, żeby wykazać człowiekowi, że ma bzika. Wymyślono w tym celu metodę Freuda, metodę Piltza, metodę Krepelina, Strusia Kieliszka, Franaszka, Hersego, Dombali, Żmigrydera, Hardinga, Szyfmana, Izadory Duncan i Ryszarda Straussa. Ale nie ma ani jednego sposobu, ani jednego, żeby przekonać ludzi o tem, że ktoś ma klepki w porządku. Co ja mam robić kochany teściu? wymyśleć perpetuum mobile?
PISTJAN. Przedewszystkiem nie unoś się, jest to objaw lekkiej histeroepilepsji w połączeniu z ekspansywną parafrenją.
HEYST. ...eurytmją, kinofobją i minoplastyką. Wiem słyszałem, Powsinowski, Brysia, Dordoński, wszyscy sobie żyją wesolutko, tylko mnie się czepiają jakieś rzeczowniki łacińskie. Dosyć.
PISTJAN. Chcesz się poddać kuracji.
HEYST. Nie! Postanowiliśmy tu z Mary, że będziemy mieli sześcioro dzieci (zbliża się do niej). Najpierw syna — otóż — papo — obaj wierzymy w atawizm. Jeżeli zatem syn, o którym mowa, po dojściu do pełnoletności nie zda egzaminów, z odznaczeniem i nie zostanie prezesem ministrów, poddaję się. Dobrze Mary? (Całuje ją w rękę). Zgoda?
MARY. Znów mnie hypnotyzujesz wzrokiem? (uśmiecha się).
PISTJAN. (Patrzy na nich ...po pauzie). Prezes Ministrów? — i czegoż to dowodzi?

(KURTYNA)