Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

ruszać cały wasz uniwersytet, zawiadomić fakultet, profesora Pytla, wywiesiłam ogłoszenie na czarnej tablicy, przyjechałam tu. A pan nic? Zupełnie nic nie uczynił? Pan nie ma wstydu (rzuca mu kartę). Proszę!

PERLMUTTER: Kiedy ja się z zasady nie pojedynkuję...

MIRA (piorunuje go wzrokiem): Dałam panu moją kartę i adres na wypadek, gdyby się pan czego o nim dowiedział... (Wychodzi, trzaskając drzwiami).

PERLMUTTER (czyta): Mira Ciołek⸗Tarska, słuchaczka nauk przyrodzonych. Hm... Nie ma co, teraz to go już na pewno przejechali... (zasiada znów do rachunków. Pauza).

(Jakiś ruch przy drzwiach wejściowych, które ktoś niezręcznie próbuje otworzyć. — Perlmutter siedzi tyłem do drzwi). Proszę! (łoskot przy drzwiach coraz wyraźniejszy). Proszę wejść! Co u licha! Drzwi są przecież otwarte...

(Drzwi się raptem otwierają i staje w nich chwiejący się z lekka na nogach dr Gordon — cylinder, frak, jakaś narzutka. Jest mocno „zawiany“).

GORDON (śpiewa, cokolwiek ochrypłym głosem): „You take me love you...“ (wtacza się przez drzwi).

PERLMUTTER (w osłupieniu): Gordon. Tyżeś to?

GORDON: You take me... A! Patrzcie państwo! Perlmutter! Prawdziwy, oryginalny, prosto z beczki Perlmutter. Pójdź w moje objęcia! Daj pyska!

PERLMUTTER: Gordon! Jak ty wyglądasz? Co ci jest?

GORDON: Wszystko jedno. Daj pyska, Perlmutter. Daj mi twe usta z róż! Chodź pókim dobry!