Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

nej, radu, lamp kwarcowych. Tak sobie masakrowano pacjenta — a nuż się uda.
Dziś czytamy w artykułach de Kruifa o wspaniałej instytucji chicagowskiego Pogotowia („Maternity Center“), młodzi lekarze są zorganizowani jak armia, mają kolumnę rentgenowską, oddział tamowania i transfuzji krwi, oddział, zaopatrzony w maszyny do oddychania. W centrali, jak w sztabie głównym podczas wojny, krzyżują się ustawicznie rozkazy, raporty z linii bojowej, rozlegają się sygnały alarmowe. Ów „Maternity Center“ wojuje ze śmiercią tak dzielnie, że ma zaledwie jeden wypadek fatalny na tysiąc. I w tym jednym nieszczęśliwym wypadku — najbitniejsze oddziały nie mogą łez powstrzymać. „Kiedy pan widzi, jak matka umiera przy porodzie — skarżył się de Kruifowi młody lekarz — then you die, too...
Może czasy nie są takie podłe, jak to się zazwyczaj mówi...