Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

temu zaledwie jedna róża na pięć miała zapach, dziś 90 proc. wydaje woń odurzającą.
Kwiaty nie straciły aromatu i wspaniałe owoce — arcytwory ogrodników dzisiejszych — nie straciły pewnie smaku. Tyle mamy różnych pretensyj do naszej epoki nieszczęsnej, że chętnie psujemy jej reputację przy każdej nadarzonej sposobności, a nuż się uda.
Tym razem się nie udało — o roślinach wiemy doprawdy coraz więcej i na mityngach naukowych, podczas jubileuszu słynnego uniwersytetu Harvarda w Ameryce mówiono niedawno sporo o „chlorofilu“. To ten barwnik, który sprawia, że liście, łodygi, kiełki, młode pędy zielenią się na wiosnę. Jest skuzynowany z czerwonym barwnikiem krwi, odgrywa ważną rolę w odżywianiu, biochemia, nauka o życiu, bada ten pigment od dawna (Nencki, Willstaetter), na uniwersytecie Harvarda pracuje nad zawiłą kwestią struktury owej substancji jeden z lepszych specjalistów nowoczesnych, J. B.  Conant. Tajemniczy barwnik łączy się bardzo wyraźnymi nićmi pokrewieństwa z „karotyną“, z witaminami. W Ameryce powstało już specjalne towarzystwo handlowe „American Chlorophyll Inc.“, wysyła klinikom i lekarzom środki odżywcze, preparaty, skuteczne w niektórych anemiach. Papier, zabarwiony owym chlorofilem, filtruje i przecedza w oryginalny sposób światło słoneczne, promienie szkodliwe nie docierają do opakowanego towaru, który — jak