Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/179

Ta strona została skorygowana.

można, jak w zupełnej samotności fizyk — Moss — siedział w norze lodowej przez trzy miesiące. Łączyła go ze światem tylko coraz dłuższa „rura oddechowa“ i antena aparatu radiowego. Na rysunkach schematycznych widać, jak leżał i notował, jak lampką naftową oświetlał jaskinię, jak pedałował na rowerze „w miejscu“, wytwarzając prąd do ładowania baterii. Chodziło o jakieś studia nad lodem, o „sferę jonizacji“, o przyczynki, z których dopiero może wnukowie dobrowolnego troglodyty będą mieli pożytek...
Wells twierdzi w którejś z książek, że właściwie najlepszy, najmilszy okaz gatunku „homo sapiens“, to... badacz prawdziwy. Wielki pisarz angielski i dziś jest tego zdania. Skończył niedawno lat 70 i na bankiecie uroczystym w PEN-klubie wygłosił mowę. Mówił, że życie jest za krótkie, że chciałby podjąć teraz nową wielką pracę, na miarę dawnych „encyklopedystów“. Tyle jest zagadnień w komórce żywej, we wszechświecie...
Niektórzy możnowładcy współcześni chcą te wszystkie problematy sprowadzić do jednego: jak utopić bliźniego w łyżce wody?
Już „australopithecus“ i człowiek neandertalski mieli mądrzejsze cele w życiu...