Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/188

Ta strona została skorygowana.

ołowianą. Ta rurka mogła mieć wewnątrz krążek miedziany — grubszy albo cieńszy. Z jednej strony owej miedzianej przegródki było miejsce na kwas pikrynowy, z drugiej — na kwas siarkowy albo inną ciecz odpowiednią. Skutek? Oba płyny łączyły się z sobą dopiero po przeżarciu przez kwasy owej blachy i wtedy — dajmy na to po tygodniu, kiedy statek był na pełnym morzu, z dala od brzegów — wybuchał nagle ogień, okręt stawał w płomieniach, z piekielnej rurki zostawała kropelka roztopionego ołowiu, cała maszyneria diabelska znikała bez śladu, „spurlos“. Rintelen opowiada, jak on i jego ludzie podrzucali sprytnie ołowiane cygara w różnych portach amerykańskich, jak je umieszczali we właściwej chwili między ładunkiem, przeznaczonym dla Europy, jak później czytali w depeszach o niezrozumiałej katastrofie na Atlantyku, o pożarach, wybuchach na oceanie, o okrętach, idących na dno. Taki prosty — zdawaliby się — przyrząd, a wywołał wielki popłoch w kilku potężnych krajach — pisze z utajoną jak gdyby satysfakcją autor i agent w dłuższym rozdziale: „sabotaż“.
Tak to się działo w roku 1915. Dziś już spryciarze mają chyba środki o wiele groźniejsze, cygara o wiele niewinniejsze z pozoru i jeszcze bardziej „spurlos“ mogą szerzyć zniszczenie. Dwadzieścia lat minęło — maszyny piekielne udoskonalono na pewno, technika robi postępy.
Miały oczywiście i czasy dawniejsze swo-