Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

topie“ to — zwykła widać już i w epokach odległych — „pogoń za sensacją“.
Zresztą — jeżeli o tym mowa — najboleśniej godzą w ambicję ludzką wnikliwe studia d-ra Strausa, embriologa z Baltimore. Dr. Straus badał nie suche piszczele i czerepy, ale organy wewnętrzne różnych zwierząt „naczelnych“ i doszedł do ciekawego wniosku: orangutan jest bardziej od człowieka zaawansowany pod pewnym, dość ważnym, względem fizjologicznym, ma lepiej i subtelniej zbudowane płuca, gibon — jak na to wskazuje wyraźnie pozycja serca i niektórych arterii głównych — stanął również na wyższym niż my szczebelku ewolucji... Człowiek jako nieszczęsny, trochę cofnięty w rozwoju goryl! i to akurat w okresie butnych teoryjek z najbliższej „bawarii“ — referenci poważnych tygodników mają czasem więcej humoru od satyryków zawodowych.
Oni jedni także — „naukopisarze“ — znajdują dziś jeszcze tu i ówdzie temat do wzruszającej bajki ze szlachetnym morałem. W waszyngtońskich tygodniowych „wiadomościach naukowych“ znajdujemy fotografię pewnego żylastego, muskularnego pomywacza. Stoi w białym fartuchu pod zlewem, trzyma w rękach ścierkę i talerz — podpis: „R. W. Mandl zmywa talerze w restauracji i proponuje nowe, ciekawe doświadczenie dla sprawdzenia teorii Einsteina“. I — jak widać z rozsądnego artykułu, zamieszczonego obok tego zdjęcia, — dzieją się jeszcze