Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

świetle po 13 godzin na dobę bez przerwy, niektóre przedsiębiorstwa zatrudniają już po 25 tysięcy doborowych kur nośnych, inne budują „fabryki“ i „jajo-centrale“ na 120 tysięcy komór. Przez pewien czas fachowcy mieli pewne wątpliwości i może nawet wyrzuty sumienia: czy ptakom taka „produkcja taśmowa“ nie zaszkodzi? czy się nie zbuntują, nie wpadną w szał? Nie! kury otrzymują zacierki z odpowiednimi witaminami, wybrano po długich próbach okazy najodpowiedniejsze, najlepiej przystosowane... Autor artykułu w piśmie naukowym twierdzi nawet, że w takiej dużej fabryce o wiele łatwiej stwierdzić niż na zwykłym podwórku, pod gołym niebem, co prawdziwą twórczość pobudza, a co ją hamuje: wykryto podobno, że łagodne dźwięki muzyki pomagają wyraźnie przy znoszeniu jaj, zwiększają wydajność... wenę.
Dobrze, ale o czym myśli po całych dniach taka „zglajchszaltowana“ kwoka w drucianej klatce i jak się czuje na trzecim piętrze ponurego gmachu? Czy wita się gestem specjalnym i gdaknięcicm z sąsiadkami, czy im opowiada w pauzach duby smalone o „totalnym“ kurniku?
Niektóre z pomysłów ludzkich zwłaszcza w dziedzinie biologii — są doprawdy trochę okrutne. Głośny już w świecie dr. Gregory Pinkus (uniwersytet Harvarda) ma jak gdyby zamiar odebrać królikom wszelkie rozkosze erotyczne. Na jednym z ostatnich kongresów oznajmił krótko zebranym biologom, że już dziś królik-oj-