upatrzony. Wszystkie trudności pokonano ostatecznie, niedawno przed schodami Białego Domu w Waszyngtonie osiadł zgrabnie taki wiatrak nowoczesny — „rumianek“ w gwarze lotniczej. Słynny pilot amerykański, Lon Levy, chciał pokazać członkom senatu jak bezpieczne i łatwe jest teraz fruwanie i — to widać wyraźźnie na zdjęciu — zjechał z wyżyn wprost na chodnik przed kolumnadą, maszyna opadła spokojnie jak spadochron. „Rumianek“, wirolot ma wielką przyszłość, kto wie, czy ten „grajcarek“ nie otworzy przed nami ostatecznie bezkresów niebieskich.
Anglicy i Amerykanie mieli w tygodniach ubiegłych inną sensację powietrzną. Niziutko nad drapaczami nieba w Nowym Jorku o świcie, a później znów nad miastami i portami Irlandii, południowej Anglii, o północy ukazało się lśniące cygaro wielkiego sterowca. Można już pisać o wyczynach d-ra Eckenera, choćby dlatego, że w Niemczech o nich pisać prawdy nie wolno — zresztą jednym z najbardziej zasłużonych współpracowników dyletanta-wynalazcy, Zeppelina, był świetny konstruktor, Karol Arnheimer, balon o żebrach aluminiowych czyli „system sztywny“ to nie kwestia aryjskiej babki. To raczej ciekawe zagadnienie konstrukcyjne. Po pomiętnych katastrofach, po strasznym pożarze na sterowcu angielskim we Francji, po wypadkach z balonem „Akron“ i później „Makon“ u wybrzeży amerykańskich, technika jakby
Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.