Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

ratoriów i wielkie teorie. W epoce motorów, robotów, automatów wiemy to wszyscy dobrze, naczytaliśmy się bajek i plotek o strasznych koniach parowych. Oczywiście — to nonsens i przesada, żeby każda maszyna była „golemem“ groźnym i okrutnym, potworem mściwym z legendy. Rzeczoznawcy i wnikliwi badacze z wyraźną sympatią mówią np. o nowoczesnej maszynie drukarskiej. Ułatwiła ludziom nudną, monotonną i niezbędną robotę kopiowania, powielania myśli i zdań. Już poeci rzymscy skarżą się rytmicznie na błędy skrybów, którzy ongiś w hałasie i rejwachu przepisywali książki „za dyktandem“, strzelali byki okropne ustawicznie i pstrzyli nimi rękopisy. Później powstały czcionki i trzeba było ręcznie układać ołowiane literki w przeraźliwie długie kolumny... Dzisiejszy monotyp to już prawie ideał cierpliwego, zręcznego, niezawodnego niewolnika mechanicznego, odjął człowiekowi pracę żmudną, przykrą, umie ją wykonywać pięknie, estetycznie, tworzy druki i księgi wspaniałe (angielska „Nonesuch Press“), a jednocześnie nikogo zarobku nie pozbawił. Drukarz współczesny pracuje w lepszych warunkach, niż jego dawniejszy poprzednik, Gutenberg i jego pomysłowi następcy nikogo nie skrzywdzili, nikogo z torbami nie puścili i nie mają na sumieniu.
Ale tłum niewolników mechanicznych rośnie i wraz z nim rosną konflikty i mnożą się kłopoty. W Ameryce w tej chwili przypada już