Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

lampka próżniowa, np. neonowa, świeci w jego rękach. Niema w tym ani magii czarnej czy innej, ani sił nadprzyrodzonych, umiłowanych przez spirytystów. Ładunki można wykazać galwanometrem, elektrometrem. Bywają w akwariach węgorze elektryczne, czasami zdarzają się widać w naturze i Węgrzy elektryczni.
Ale tymczasem naokoło różnych przypadkowych i przeważnie źle zbadanych „świeceń“ powstała, jak wiadomo, spora literatura i kilka grubszych rozdziałów w sławetnych księgach „wiedzy tajemnej“.
Nie znamy dobrze własnego ciała!... Zdawali sobie z tego sprawę badacze dawniejsi i historia nauki zanotowała pewien wzruszający, tragiczny eksperyment. Głośny fizyk belgijski, Plateau, patrzył przez dwadzieścia sekund bez przerwy szeroko otwartymi oczami w południowe słońce, nie mrugając, nie zamykając powiek — stracił wzrok, ale publikował jeszcze długo sumienne prace o widzeniu i te rozprawy ślepca pchnęły naprzód optykę.
Na początku roku bieżącego zmarł w Oksfordzie sędziwy fizjolog, profesor J. S. Haldane starszy. Zajmował się „oddychaniem“ i niektóre z jego wyników i studiów nad gazami w kopalniach, nad metodami ostrzegawczymi i środkami zapobiegawczymi będą miały dla górników znaczenie doniosłe. Interesowała go też kwestia, jak wysoko człowiek wznieść się może