poglądy i największe powagi ze sporego grona geologów, meteorologów, matematyków, astronomów opowiedziały się za hipotezą, którą krótko i zwękle streścił znany dr. Spencer Jones (Astronomer Royal): słońce jest gwiazdą zmienną o długim okresie, prawdopodobnie i wszystkie inne gorejące globy mają swoje periody, jak te gwiazdy, które jako zmienne figurują w katalogach. Jakieś — stosunkowo drobne — migotanie, filowanie, pełganie, jakieś przesunięcie słońca choćby o „pół wielkości“ w klasie gwiazd już mogłoby wytłumaczyć wieczne lody grenlandzkie pod Dreznem. Że nasza gwiazda dzienna „filuje“, pulsuje, o tym wiemy, jej mniejszy okres — jedenastoletni — zaznacza się bardzo wyraźnie burzami magnetycznymi, zmianami w światłach zorzy polarnej, w klimacie, zostawia ślady w rocznych warstwach (słojach) pni drzewnych, w smaku win, a nawet — jak twierdzą niektórzy — w groźnych ruchach dziejowych, wojnach i rewolucjach.
Jeżeli tak jest — mówią spokojnie astronomowie na zebraniu w czcigodnej instytucji — to... cechą zjawisk periodycznych najważniejszą jest właśnie to, że się powtarzają — „słońce zsyłało epoki lodowe na Europę w przeszłości i zsyłać je będzie bez wątpienia w przyszłości“... Takie zdanie tkwi wyranie w referatach i teraz rozumiemy dlaczego uczeni tak pilnie i skrupulatnie, przy każdej okazji, badają koronę i czerwone języki protuberancyj... Lada zmiana w
Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.