Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

ny surowiec z retorty na białko, rosną, tyją, rozmnażają się. Szczur (smutne to, ale prawdziwe) ma takie same wymagania dietetyczne, jak człowiek, dlatego włóczy się za nim uporczywie po lądach i morzach i dlatego eksperyment uczonego amerykańskiego ma znaczenie głębsze, niżby się zdawać mogło.
— Produkujemy już w retortach witaminy — piszą fachowcy w komunikatach prasowych — to co nazywamy prywatnie „smakiem potraw“ to tytko kształt i budowa długich drobin białkowych — nie ulega żadnej wątpliwości, że dziś, albo jutro będziemy jedli... ze szklanej probówki. Wszystkie trzy gatunki niezbędnych substancyj organicznych można już teraz „podrabiać“ w laboratoriach naukowych...
Najtwardszy orzech do zgryzienia dostanie się przy tym znów... ekonomistom. Od lat stu — jak się o tym przekonać można z rozumnej książki Russella „Wiek dziewiętnasty“ — mówią o nieuniknionym głodzie, o zdobywaniu chleba i ziemi, o tragicznej walce o egzystencję, przeżuwają głośne swego czasu „prawa Malthusa“, budują teorie, wyliczają, że musi być nędza i bieda na świecie ze względu na „przyrost ludności (szybki) i „przyrost (wolniejszy) pożywienia“, spierają się o przyczyny katastrof i doktryny, wywodzą a tłumaczą dlaczego się ciągle musimy wszyscy razem brać za łby i topić nawzajem w łyżce wody — i nagle... Chemia produkuje „krzepiący cukier“ z substancyj pra-