trzeba pamiętać, że podświadoma część procesu twórczego jest dla badacza twórczości artystycznej nie mniej interesująca niż część świadoma, nie mówiąc już o tem, że kwestja filjacyj literackich, zarówno w treści jak w formie i we frazeologji nawet, jest jednym z najistotniejszych przedmiotów historji literatury.
Spróbujmyż tedy ustalić o ile możności podstawy sądu o byronizmie Wallenroda, żeby się przekonać, czy i o ile ten sąd należy dzisiaj zmodyfikować.
Powiedzmy naprzód odrazu, że dwa są zasadnicze punkty zbliżenia tego poematu do powieści byronowskich, — mianowicie: bohater i układ. Pierwszy z tych punktów zwłaszcza uderzał zawsze wszystkich od pierwszego rzutu oka; zacznijmy tedy od niego.
Dobrze będzie może zaraz zaznaczyć, że zarzut naśladownictwa, który nad kreacją postaci Konrada dotychczas mniej lub bardziej ciąży, zgóry już powinien być ograniczony do pewnej miary przez sam rodzaj jej poczęcia. Nikt chyba nie pomyśli, żeby stadja rozwojowe zamysłu twórczego można było ująć tutaj pojęciowo w porządek następczy taki: 1) chcę stworzyć bohatera typu byronowskiego; 2) chcę mu dać zrozumialszy i wyższy, wznioślejszy motor działania; 3) uczynić go inkarnacją machiawelizmu, zastosowanego do położenia podbitego narodu. — Myślę, że choćby kto nawet dopuszczał u Mickiewicza możliwość naśladownictwa świadomego, to jeszczeby chyba ujmował ten proces w porządek odwrotny: naprzód idea, potem myśl, że na inkarnację jej poetycką nadawałby się dobrze człowiek pokroju Korsarza czy Lary. Oczywiście jednak i to drugie ujęcie byłoby sztucznem racjonalizowaniem procesu z natury swej irracjonalnego, jeżeli to był naprawdę artystyczny proces twórczy. Sztuka jest intuicją,