szybkiego naogół tempa opowiadania, zmierzając w niem, począwszy od III-ej pieśni, do stopniowego rozwiązania tych zagadek, któremi poruszył wyobraźnię czytelnika w dwu pieśniach początkowych. Dialog Konrada z pustelnicą spełnia to zadanie już w znacznej części, — „Uczta“ dokonywa reszty. Pomocniczym czynnikiem pierwszorzędnej wagi jest tutaj przytem opowiedzenie historji Waltera przez Wajdelotę, — co wszystko razem (jak już wiemy), stanowi właśnie modus componendi w stylu Waltera Scotta.
Widzimy zatem, że jak w zewnętrznym, tak i w wewnętrznym układzie Konrada Wallenroda styl ten raczej przeważa nad stylem Byrona, a już w każdym razie, że nazywanie powieści historycznej Mickiewicza „utworem ze względu na formę w stylu epyljonów Byrona wykonanym“ jest uogólnieniem, niewytrzymującem konfrontacji ze swojemi przesłankami.
A teraz pora z kolei przekonać się, czy poza sprawami zewnętrznej i wewnętrznej kompozycji niema też wpływu Scotta w samem łonie treści Konrada Wallenroda, czy niema też i reminiscencyj lektury skottowskich epyljonów w różnych tej treści szczegółach; słowem trzeba zrewidować tekst poematu Mickiewicza ze Scottem w ręku, tak jakeśmy to poprzednio uczynili z Byronem. Przedewszystkiem jednak uprzytomnijmy sobie jeszcze, że bardzo dużo znaczący punkt zbliżenia do Scotta, a oddalenia od Byrona, tworzy w Konradzie Wallenrodzie fakt, że jest on powieścią historyczną. Wszakże Byron ani zmysłu historycznego, ani zamiłowania przeszłości nigdzie w swych powieściach nie okazał. Tymczasem Mickiewicz — choć mu Litwini i Krzyżacy XIV w. tylko za parawan dla