aktualnej idei służyli, – bardzo usilnie starał się o to, żeby stosunki ich wzajemne przedstawić zgodnie z prawdą, lub przynajmniej z podaniem dziejowem, i powoływał się na źródła w przypisach à la Walter Scott. Czynił to zaś z prawdziwem upodobaniem, nie dla zamydlenia oczu tylko, i choć przedmowę układał, z wyraźną dla nas dzisiaj intencją zwrócenia uwagi cenzury na historyczną stronę utworu, żeby ją odwrócić od politycznej, to przecież niemniej wszystko, co w niej powiedział, powiedział serjo. W tem narzekaniu wajdeloty, że „wśród żałosnego spółrodaków jęku, często przeszłości głosu nie dosłyszy“, jest głęboki akcent szczerości samego poety. Gdy zaś pisał w zakończeniu przedmowy, że dzieje dawnej Litwy „przedstawiają z tego względu szczęśliwy dla poezji zawód, że poeta, opiewający ówczesne wypadki, samym tylko przedmiotem historycznym, zgłębieniem rzeczy i kunsztownem wydaniem zajmować się musi, nie przywołując na pomoc interesu, namiętności lub mody czytelników“, — to wprawdzie w tych słowach właśnie mieści się główny w stosunku do cenzury podstęp, ale wolno chyba wierzyć, że byłby Mickiewicz stokroć wolał te same słowa napisać tak szczerze, jak szczerze podobne bardzo słowa napisał W. Scott w przedmowie do Pani Jeziora:
Gdyby nie to, że przedmowę tę dodał Scott dopiero do wydania The Lady of the lake z r. 1830, a więc już w dwa lata po ukazaniu się Wallenroda, możnaby myśleć, że podobieństwo tego jej ustępu z przytoczonym wyżej