Można i tu przeciwstawić rozlewnej muzyce słów Scotta lapidarną moc akordów Mickiewicza, ale niepodobna zaprzeczyć bardzo bliskiej analogji sentymentu i obrazów. Jak zaś widać i z tego, i z wszystkich poprzednich zestawień, głównym ośrodkiem, skupiającym koło siebie reminiscencje mniej lub więcej wyraźne lektury Scotta, jest właśnie postać „ostatniego w Litwie wajdeloty“, co zresztą mocniej jeszcze tylko musi nas utwierdzać w przekonaniu, że i cały pomysł tej postaci mamy do zawdzięczenia nie komu innemu, tylko „ostatniemu minstrelowi“ wielkiego piewcy z Abbotsfordu.
Co się tyczy innych postaci poematu Mickiewicza, to choćby się można doszukać także i z niemi wiążących się analogij w poezji Scotta, — wystąpią one w każdym razie w mierze już bardzo skromnej. „Powieść o Aldony losach“ najbardziej jeszcze przypomina ustęp ósmy czwartej pieśni Pana wysp. Słowa:
Then tell, how with their chieftain came
In ancient times a foreign dame
To yonder turret grey...
i potem, gdy czytamy, że:
...oft, when moon on ocean slept,
That lovely lady sate and wept
Upon the castle-wall,
And turn’d her eye to southern climes,
And thought perchance of happier times,
And touch’d her lute by fits und sung
Wild ditties in her native tongue...
i gdy jeszcze zaraz potem słyszymy, że były to dla tych, do których uszu te piosnki z wieży dolatywały: the sounds, as of a captive lone, / That mourns her woes in tongue unknown, — wszystko to może się nam wydać bardzo bliskiem temu, co z drugiej pieśni Wallenroda wiemy o Aldonie. Ale przecież sytuacja ogólna Edyty of Lorn