cha poezji, a nie o jej artyzm, ani o literacki rodzaj. Gniewał go u Scotta stosunek jego do każdej treści utworu zawsze niemal jednakowy, gniewał fakt, że autor „bierze bohaterów jak marjonetki, porusza nimi dowolnie, gada za nich i o nich zawsze tonem wyższego, z niejaką poufałością bardzo krzywdzącą“. Widział wtem „pychę może jeszcze większą niż pycha Byrona“. Walter Scott — dodawał wkońcu — „pisał dla zabawy ogromnej masy czytelników bezczynnych“[1]. Otóż pisanie dla zabawy było dla Mickiewicza jakąś profanacją poezji i świętego, kapłańskiego powołania poety. I takie też, mniej lub więcej świadome poczucie tej sprawy miał cały, polski zwłaszcza, romantyzm, a dzięki niemu u przeciętnego ogółu polskiego przetrwało to poczucie przez cały prawie wiek XIX. Tem
- ↑ Lekcja XV, 22 lutego 1842 r.
Early and late, at evening and at prime;
When the loud cannon and the merry chime
Hail’d news on news, as field on field was won,
When Hope, long doubtful, soar’d at length sublime,
And our glad eyes, a wake as day begun,
Watch’d Joy’s broad banner rise, to meet the rising sun!
Albo tejże samej introdukcji stanca III:
Such news o’er Scotland’s hills triumphant rode,
When’gainst the invaders turn’d the battle’s scale,
When Bruce’s banner had victorious flow’d
(...gdy ów mąż, bóg wojny...)
O’er Loudoun’s mountain, and in Ury’s vale,
(Od puszcz libijskich latał do Alpów...)
....................
And many a fortress, town, and tower, was won
And Fame still sounded forth fresh deeds of glory done.
(...Zwycięstwo i zabór
Biegły przed nim i za nim. Sława czynów tylu...
Szła hucząc ku północy i t. d.)