może ją jeszcze różnorako przekształcać i uzupełniać[1]. Otóż już po tym akcie pierwotnym może się zjawiać krytycyzm, a z nim i dostrzeganie obcych wpływów. Nie wiemy, czy Mickiewicz miał już napisaną część jakąś „litewskiego poematu“, kiedy go dla podobieństwa z Larą porzucał, czy też miał ten poemat wówczas dopiero „w głowie“, — ale powiedzenie, że go komponował na wzór[2] Lary (czy jakikolwiek zresztą inny) byłoby w każdym razie nieścisłe. Nietylko nie komponował na wzór żaden, ale nawet, gdy tylko spostrzegł podobieństwo, porzucił. I to zupełnie przecież zrozumiałe, że kiedy poeta spostrzeże nieoryginalność swego tworu, choćby częściową tylko, zniechęca się do niego; — wszakże ambicję oryginalności ma każdy.
Na szczęście tym razem twór, raz poczęty, nie ustąpił tak łatwo z imaginacji, rozwijał się w niej dalej i przybrał wkońcu taką postać, że podobieństwo z Larą stanowiło w nim już tylko szczegół. Że zaś Mickiewicz w tym czasie (w Moskwie) rozczytywał się według wszelkiego prawdopodobieństwa w Skocie[3], nic więc dziwnego, że wzrost poematu odbywał się, częściowo przynajmniej, na (niewidzialnych może zresztą dla poety) drożdżach tej lektury. Urósł na nich przedewszystkiem Halban; ten zaś już przez to samo, że wszedł do poematu w roli tych rozmiarów, musiał siłą rzeczy rozszerzyć i skomplikować jego kompozycję, i przez to samo też już oddalić ją od toru kompozycyjnego Byrona, a zbliżyć do toru Scotta. W ślad za tem przyszły też i pewne skottowskie sposoby i środki, jak system stopniowego roztajemniczania, uczta z popi-