Strona:Catulle Mendes - Nowelle.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

dom obecnie: twój dom — i jedno posłanie: twoje. Jeżeli nie będziesz miał gdzie zanocować, zostanę razem z tobą włóczęgą bezdomną. Ale opuścić cię?... Och! chyba, żem się przesłyszała?... Ty nie wyrzekłeś tego słowa, lub ja je musiałam zrozumieć fałszywie... Cóż to?... nie odpowiadasz?... Odwracasz głowę?... Więc to prawda?... ty chcesz, abym poszła i abym zapewne jutro znów wróciła i znowu sobie poszła, jak dziś?... Chcesz, abym mężowi powiedziała, wracając: — „Mamie daleko lepiej... Mała niedyspozycya, nic więcej...“ — i abym, zasypiając przy jego boku obmyślała nowy pozór do następnej wycieczki?... Och! nędzny, a ja, jakżem nieszczęsna!... Myślałeś, że zechcę być twoją kochanką, nie przestając być żoną innego... Że się będziemy spotykać, ile razy uda mi się wymknąć tamtemu?... Raz będę należeć do niego a drugi raz do ciebie?... Chwilom sytości jego żądz zawdzięczać będziemy chwile mojego z tobą szczęścia?... Twój pocałunek napotka twarz mą, ciepłą jeszcze, po jego pocałunku a ja, jego ustom, zaniosę ślad ust twoich... Tak, tak!... teraz dopiero widzę rzeczy jasno... Żądasz odemnie miłości roztropnej, trwożliwej, skrytej, przezornej, gotowej do kłamstw i zdrad, wobec niego dla ciebie a wobec ciebie dla niego spełnianych z uśmiechem!... Wiem, że istnieją kobiety, zdolne poniżyć się do tego stopnia: wiem, że są takie, co nie troszcząc się wcale o szacunek własny, byle im się udało wyłudzić zdawkowy