Strona:Catulle Mendes - Nowelle.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

wyrzuca to słowo, nie zapomniano umocować w korpusie maryonetki.
Kwota z sprzedaży pałacu rozwiała się oddawna jak dym; nie było już w szufladzie ani tysiąca franków. Baron stracił wreszcie cierpliwość. Nastąpił proces, separacya, czy ja już wiem?... Pan małżonek potrzebował dla samego siebie tego, co mu jeszcze zostało, na biżuterye i kwiaty dla jednej z figurantek z „Fantaisies Parisiennes.“ Skandal nie przeraził baronowej. Separacya?... — Tem lepiej, będzie wolną. Zakwaterowała się, byle jak, na czwartem piętrze, oddawszy na mamki małą swoją córeczkę, którą pozostawiono przy niej — dziecię, urodzone ostatniej zimy w podróży, pomiędzy Marsylią i Niceą. Miała zapłacić meble z pensyi, jaką jej przysądził trybunał, nie zapłaciła za nie jednak; przegrała pensyę. Zapożyczywszy się u krewnych na prowincyi, znów przegrała; nie przestała pomimo to grać, stając się w końcu oszalałą nędznicą, co wywiaduje się na wsze strony o jaskinie gry, zna domy z zakazaną ruletą, dokazuje cudów, zdobywa się na geniusz, kiedy idzie o to, aby zrana wytrzasnąć trochę pieniędzy, które wieczorem zostaną jej zrabowane przez szulerów — i przewraca się w łóżku wśród nocy bezsennych, wytrzeszczając oczy, wyciągając wilgotne palce po fikcyjne wygrane, bez troski o te ostatnie przegrane czterdzieści sous, jakie sobie odłożyła na śniadanie, ani też o to, że bez jednego grosza przy duszy, kazała