Strona:Cecylja Niewiadomska-Królowa Jadwiga.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz czyż po to przyszła Jadwiga?
Nakoniec staje przed nią piękny młodzian: strojny i dumny, wytworny i grzeczny. To on, jej mąż poślubiony. Mają teraz oboje po lat prawie piętnaście, kwiat młodości w ich południowej ojczyźnie. Niewątpliwie też patrzą na siebie z podziwem. Oto piękna dzieweczka cudną stała się dziewicą, pełną uroku marzeń i miłości, obok majestatu królowej. Oto wesoły chłopczyk jest urodziwym młodzianem, któremu wiek współczesny daje miano „Wytwornego“. Jego strój, postać, słowo i dworski obyczaj — to właśnie wyraz kultury zachodniej, w której oboje wzrastali od dziecka. Wilhelm przemawia do niej tym językiem, jakim przywykła marzyć, — to on, jej wybrany.
Dawno przygotowana w sercu Jadwigi miłość wybucha teraz nagle gorącym płomieniem. Wie, co to znaczy kochać, pragnie szczęścia i odebrać go sobie nie pozwoli. Ach, i ona ma także prawo być szczęśliwą i dać szczęście ukochanemu. Sam Bóg ich złączył, nic ich nie rozłączy.
Wesoło pląsa i bawi się młodzież, Jadwiga z Wilhelmem rozmawia. Nie dla pląsów tu przyszła, każda chwila droga, tyle mu powiedzieć musi! O matce, o Jagielle, woli panów, Litwie. Niewątpliwie zasługa apostolska święta, lecz ich ślub młodociany nigdy jeszcze dotąd nie wydawał im się tak święty i mocny. Złamać go nie chcą. Chcą wspólnego szczęścia.
Wieczór się zbliża, z nim chwila rozstania. Jadwiga wie już wszystko: za kilka dni dopełnić ma się ich małżeństwo, Wilhelm zamieszka w zamku jako mąż królowej, wtedy o Jagielle nie może być mowy. Oby tylko książę Opolski się zjawił, gdyż bez niego wjechać na zamek — dość trudno.
Zdaje się, że Franciszkanie kilkakrotnie udzielali młodej parze gościnności. Potrzebowali jej oboje bardzo. Opolczyk nie przyjeżdża, dzień ważny się zbliża, cóż będzie?