Strona:Cecylja Niewiadomska-Królowa Jadwiga.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

mąż poważny i powszechnie szanowany, kasztelan Jaśko z Tęczyna. Wobec niego królowa złożyła przysięgę na świętą Ewangielję, że oskarżenie jest kłamstwem, że względem męża żadnej nie dopuściła się winy, że Wilhelm potajemnie nigdy nie był na Wawelu i nie odwiedzał jej w przebraniu kupca, jak utrzymywał potwarca.
Po takiem upewnieniu się co do czystości sprawy Jadwigi zasiadł Jaśko z Tęczyna na sądach. Według ówczesnego zwyczaju miał publicznie przekonać oskarżonego Gniewosza o kłamstwie i zmusić go do odwołania. Przywiódł z sobą dwunastu świadków, co najprzedniejszych panów i rycerzy, wraz z samym królem Władysławem, którzy również przysięgą stwierdzali niewinność Jadwigi, a inni oskarżyciela wzywali na sąd Boży przez pojedynek.
Na ten widok stchórzył poprostu pan Gniewosz, nic odpowiedzieć nie śmiał. Wzrok wbity w ziemię i twarz zawstydzona były jasnym dowodem winy, której się zaprzeć nie mógł. Więc skazany został na karę pieniężną i odwołanie publiczne potwarzy, zakończone słowami: Zełgałem jako pies.
I pan Gniewosz z Dalewic musi zgiąć grzbiet we dwoje, wcisnąć się pod ławę, „odszczekać“ oszczerstwo, wyrzec głośno ostatnie słowa i trzykrotnie na zakończenie zaszczekać.
Teraz niewinność królowej stwierdzona, między małżeństwem niema żadnej chmury, i nic już nie zakłóca aż do śmierci dobrej między nimi harmonji. Król Władysław nie tylko kochał młodą żonę, lecz oceniał jej wielkie przymioty, czuł wyższość jej nad sobą i czcił ją jak świętą. Wprawdzie miał jeszcze po śmierci Jadwigi trzy żony, ale żadnej z nią nie równał. Ślubną obrączkę nosił aż do śmierci, a umierając — jako najdroższą pamiątkę — przesłał ją biskupowi krakowskiemu, Zbigniewowi Oleśnickiemu, ze słowami, że to najdroższy klejnot jego życia.
Lecz obecnie oboje żyją w zdrowiu i zgodzie małżeń-