Strona:Celina Gładkowska - Nie miała baba kłopotu.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

śmiała, tak wstydem okryła, że biedna dziewka, łzami oblana, przysięgała jej wieczną nienawiść, a sobie przezorność i ostrożność większą.
Magda przy każdej sposobności okropnie wymyślała na mężczyzn. Franek fornal co miał gębę nie od parady, mówił, że ona mści się na chłopach za to, że nigdy żaden, nie zalecał się do niej. Może to była i prawda... Tymczasem Magda ząb za ząb kłóciła się z parobkami, gdyż jej grymasili przy jedzeniu, i skarżyli się, że za często na wieczerzę daje im kartofle, a do krupniku czy klusek żałuje omasty. Brała się wtedy pod boki, stawała przed kominem, i czerwona od gniewu, wywijając groźnie warząchwią, na całe gardło wrzeszczała, zaręczając, że “póty dobrze na świecie nie będzie, póki tych łotrów chłpoów nie wywieszają co do jednego”. Dopiero wtedy zapanuje na świecie porządek i święta zgoda na wieki, gdy same baby zostaną. Zwycięstwo było zawsze po stronie Magdy, bo przed jej ostrym językiem w końcu musiał ustąpić każdy, nawet Franek fornal, który zawsze przegadany z placu boju umykał, przeklinając wszystkie baby kłótliwe.
Magda była wielka, koścista, chuda, jakby jej kto nożem mięso z kości oskrobał,