bienia przetwarzać. A jednak to nie-wierne tłumaczenie wielkich poetów przez wielkich poetów jest najwierniejsze, bo jest tem, czem pierwowzór: arcydziełem.
Baudelaire, jeden z największych nowożytnych geniuszów poetyckich, nie doczekał się jeszcze takiego tłumacza, choć nań zasługuje. Przekłady A. Langego i Adama M-skiego niektórych wierszy z »Fleurs du mal« są bezwątpienia piękne i dobrze zrobione, ale — to jeszcze nie to, coby być mogło i powinno. »Poemes en prose« o ile wiem, w ogóle dotąd w całości ani w większych częściach tłumaczone nie były. Niechże niniejszy przekład ten brak tymczasowo przynajmniej usunie.
Tłumaczka, po raz pierwszy zresztą na tem polu występując, nie kusiła się nawet o zupełne dorównanie wzorowi: na to trzebaby poety równie wielkiego, jak Baudelaire. Wszystko, co mogła osiągnąć — i mojem zdaniem osiągnęła — to czystość języka i wierność przekładu. Sądzę zatem, że bez obawy, owszem z pewną otuchą może oddać swą pracę w ręce czytelników. A praca to, trzeba dodać, nie lekka, zwłaszcza jeśli się zważy trudności, które nastręcza sposób wyrażania się, a jeszcze więcej sposób myślenia i obrazowania tego poety!