Gdy w tem tenże przerwał mi gwałtownie moje marzenia, podnosząc me własne słowa: „Tak, masz słuszność: nie ma większej przyjemności nad zadziwienie człowieka, dając mu więcej, niż się spodziewał“.
Patrzyłem mu w same białka i byłem przelękniony, widząc, jak jego oczy błyszczały niezaprzeczalną prostodusznością. Widziałem wtedy jasno, że chciał za jednym razem zrobić dobry uczynek i dobry interes: zyskać czterdzieści soldów i łaskę Bożą, zdobyć raj oszczędnie, w końcu dostać darmo dyplom człowieka miłosiernego. Byłbym mu raczej przebaczył chęć występnej zabawki, do której zdolnym osądziłem go przed chwilą, uważałbym za rzecz zastanawiającą i szczególną, że bawił się narażając biedaka, ale nie przebaczę mu nigdy bezmyślnej głupoty jego rachunku. Nigdy tego usprawiedliwić nie można, że się jest przewrotnym, ale jest to już pewną zasługą wiedzieć, że się nim jest; występkiem najmniej zasługującym na przebaczenie jest zrobić źle przez głupotę.