wyobrażeniem Twej zadziwiającej dwoistości, Mistrzu potężny i uwielbiony, drogi Bachancie Piękności tajemniczej i namiętnej. Nigdy nimfa, podniecona przez niepokonanego Bachusa, nie wstrząsała tyrsem nad głowami swych rozszalałych towarzyszek z taką energią i fantazyą, jak Ty potrząsasz swym geniuszem nad sercami swych braci. — Laska, to Twoja wola, prosta, stała, nieugięta; kwiaty, to obieg Twej fantazyi dookoła Twej woli, to żywioł żeński wykonujący w około męskości swe czarodziejskie pląsy. Linia prosta i linia arabeskowa, zamiar i wykonanie, hart woli, giętkość słowa, jedność celu, różność środków, amalgam silny i nierozdzielny geniuszu; któryż analityk miałby tę ohydną śmiałość rozdzielić Cię i rozłączyć?
Drogi Liszcie, przez mgły, poza rzeki, ponad miasta, gdzie fortepiany śpiewają Twą chwałę, gdzie drukarnia tłómaczy Twą mądrość, gdziekolwiek jesteś, w przepychach wiecznego Miasta, czy w mgłach krain marzycielskich, które pociesza Gambrinus, improwizujący śpiewy rozkoszy, czy niewypowiedzianych boleści, lub powierzający papierowi swe rozmyślania zawiłe, Śpiewaku Rozkoszy i Trwogi wieczystej, filozofie, poeto i artysto — bądź mi pozdrowion po wszystkie wieki!