krzepkich wszelkiej narodowości i od okrętów o rozmaitych kształtach, zarysowujących się wytworną i skomplikowaną strukturą na niezmierzonem niebie, kędy się rozsiadł wieczysty upał.
W pieszczotach twych włosów odnajduję tęsknotę długich godzin, spędzonych na sofie w kajucie pięknego okrętu, kołysanych nieznacznem falowaniem portu, między wazonami kwiatów i odświeżającemi garguletami.
W płomiennej czeluści twych włosów oddycham wonią tytoniu, zmieszanego z opium i z cukrem; w nocy twych włosów widzę jaśniejącą nieskończoność tropikalnego lazuru; na puszystych wybrzeżach twych włosów upajam się skomplikowaną wonią smoły, piżma i kokosowej oliwy.
Daj mi kąsać długo twe warkocze ciężkie i czarne. Gdy tak gryzę twe elastyczne i niesforne włosy, zdaje mi się, że zjadam wspomnienia.