Boginka mogła być w kłopocie; gdyż nie zostało już nic. Jednak przypomniała sobie w porę prawo dobrze znane, chociaż rzadko używane w świecie nadnaturalnym, zamieszkałym przez te nietykalne bóstwa, przyjazne człowiekowi, a zmuszone często stosować się do jego ułomności, jakoto Boginki, Gnomy, Salamandry, Sylfidy, Sylfy, Rusałki, Wodniki i Wodnice, — mam na myśli prawo, które przysługuje boginkom w podobnym jak ten wypadku, to znaczy, w razie wyczerpania losów, możności obdarowania jeszcze jednym, dodatkowym i wyjątkowym, byle tylko darząca miała dostateczną fantazyę, aby odrazu nowy dar wymyślić.
Więc dobra boginka odpowiedziała z przytomnością odpowiednią swemu stanowisku: „Daję twemu synowi..., daję mu... Dar podobania się!“
— Podobania, jakto? podobania?... podobania, dlaczego? — pytał natarczywie mały kupiec, który był niewątpliwie jednym z tych rezonerów tak pospolitych, niezdolnych do wzniesienia się aż do logiki absurdu.
— Bo tak! bo tak! — odpowiedziała boginka rozgniewana, odwracając się tyłem do niego; i przyłączywszy się do orszaku swych towarzyszek, rzekła do nich: — „Jak się wam podoba
Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/76
Ta strona została skorygowana.