Ta strona została skorygowana.
XXIV.
ZAMIARY.
Mówił do siebie, przechadzając się samotnie po wielkim parku: „Jakże piękna byłaby ona w sutym i okazałym stroju dworskim, zstępująca w atmosferze pięknego wieczora po marmurowych stopniach pałacu, wobec wielkich trawników i sadzawek! Gdyż ona wygląda zaiste na księżniczkę“.
Przechodząc później uliczką, zatrzymał się przed sklepem z rycinami, i znalazłszy na kartonie sztych przedstawiający krajobraz podzwrotnikowy, powiedział sobie: „Nie! to nie w pałacu chciałbym, aby jej drogie życie do mnie należało. Tam nie byłoby nam swojsko. Zresztą na tych ścianach zasianych złotem, nie byłoby miejsca na zawieszenie jej portretu; w tych poważnych galeryach nie ma kącika na zwierzenia.