buduar, gdzie z taką lubością się czesze, pali, wachluje się lub przegląda w źwierciedle pośród wielkich wachlarzy z p ór, podczas gdy morze uderzające o brzegi o sto kroków opodal, wtórzy jej nieokreślnym marzeniom potężnie i monotonnie, a kociołek żelazny, w którym gotuje się potrawka z raków z ryżem i szafranem, posyła jej z głębi podwórza podniecające wonie?
Może ma schadzkę z jakim młodym oficerem, który w dalekich stronach słyszał już od towarzyszy o sławnej Dorocie. Nieochybnie będzie go prosić to głupie stworzenie, by jej opisał bal Opery, i spyta się go, czy można tam iść boso, jak na niedzielne tańce, gdzie stare Kafryjki nawet szaleją i waryują z radości, a potem jeszcze, czy też paryskie piękne panie są wszystkie ładniejsze od niej.
Dorotę podziwiają i wyróżniają wszyscy, i byłaby zupełnie szczęśliwa, gdyby nie była zmuszona składać piastr do piastra na wykupienie małej siostrzyczki, która ma jedenaście lat i jest już dojrzała i taka piękna! Uda się to bez wątpienia dobrej Dorocie: właściciel dziecka jest tak skąpy, zanadto skąpy, by rozumieć inną piękność, oprócz talarów!