Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/132

Ta strona została przepisana.

go; może nie dzisiaj, nie za miesiąc, ale w nieokreślonej przyszłości.
Wstałam, ubrałam się starannie, chociaż jak najskromniej, gdyż w całej mojej garderobie nie miałam niczego, coby nie było jak najprościej uszyte; lubiłam jednak schludność i staranność w ubiorze. Nie leżało w mej naturze zaniedbywać powierzchowność, nie dbać o wrażenie; przeciwnie, pragnęłam zawsze wyglądać możliwie najlepiej i podobać się o tyle, o ile mogłam, nie będąc urodziwą. Żałowałam niekiedy, że nie jestem ładniejszą; pragnęłam niekiedy mieć żywszą cerę, prosty nos, drobne rumiane usta; odczuwałam to jako nieszczęście, że jestem taka mała i blada, że mam rysy tak nieregularne i wybitne; pragnęłam być wysoką, okazałą, pięknie rozwiniętą mieć figurę... I skąd się brały we mnie te pragnienia i żale? Trudnoby na to odpowiedzieć; ja sama wtedy nie umiałabym dać sobie na to jasnej odpowiedzi; a przecież był po temu powód, logiczny i naturalny. Bądź co bądź, gdy przyczesałam włosy bardzo gładko i włożyłam czarną sukienkę — która, choć skromna na modłę kwakrów, miała przynajmniej tę zaletę, iż doskonale leżała, gdy przypięłam czysty biały kołnierzyk, pomyślałam, że wyglądam dosyć przyzwoicie, by móc się pokazać pani Fairfax, a mojej nowej uczennicy nie odstraszyć antypatycznym pozorem. Otworzyłam tedy okno, ułożyłam wszystko w porządku na toalecie i wyszłam.
Minąwszy długą, matą zasłaną galerję, zeszłam po śliskich dębowych stopniach i weszłam do hallu; tam zatrzymałam się chwilę; przyglądałam się obrazom na ścianach (jeden, pamiętam, przedstawiał marsowego mężczyznę w zbroi, a drugi damę w upudrowanej peruce i naszyjniku z pereł), bronzowej lampie, zwieszającej się od sufitu, wielkiemu zegarowi, którego pudło było z kunsztownie rzeźbionego dębu i czarnego politurowanego hebanu. Wszystko wydawało mi się wielce okazałe i wszystko mi imponowało, bo też tak mało byłam przyzwyczajona do wszelkich wspaniałości! Drzwi hallu, do połowy szklane, były otwarte; stanęłam w progu. Piękny