Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/137

Ta strona została przepisana.

do mamy z wizytami, a ja wtedy tańczyłam przed nimi, albo siadywałam u nich na kolanach i śpiewałam im; ja to lubiłam. Czy mam pani zaśpiewać co teraz?
Skończyła śniadanie, więc pozwoliłam jej przedstawić próbkę swych umiejętności. Zesunęła się z krzesła, przyszła do mnie i siadła mi na kolanach; potem, złożywszy rączki poważnie przed sobą, strząsnąwszy wtył loki i podniósłszy oczy do sufitu, zaczęła śpiewać arję z jakiejś opery. Była to skarga opuszczonej kobiety, która opłakuje zdradę swego kochanka, wzywa dumę na pomoc, a potem każę służebnej ubrać się w najpiękniejsze klejnoty i najbogatsze suknie i postanawia spotkać się z niewiernym wieczorem na balu, by mu okazać wesołością i zachowaniem, jak mało obeszła ją jego zdrada.
Temat wydał mi się dziwnie niedostosowany dla dziecka; przypuszczam jednak, że cała pointe’a leżała w tem właśnie, usłyszeć słowa miłości i zazdrości śpiewane usteczkami dziecka. Według mnie, był to pomysł w bardzo złym guście.
Adelka śpiewała wcale czysto i melodyjnie i z naiwnością swojego wieku. Skończywszy, zeskoczyła mi z kolan i powiedziała:
— A teraz, mademoiselle, powiem pani wierszyk!
Stanęła, jak należało, i zaczęła: „La ligue des rats, fable de La Fontaine”. Poczem zadeklamowała bajkę z przejęciem, modulując głos, zwracając uwagę na interpunkcję i z odpowiednią gestykulacją, istotnie niezwykłą, jak na jej wiek; dowodziło to starannego wyuczenia.
— Czy to mama nauczyła cię tego wierszyka? — zapytałam.
— Tak, i to ona właśnie w ten sposób go mówiła: „Qu’avez-vous donc? lui dit un de ces rats; parlez!“ Kazała mi rękę podnosić — o, tak — żebym sobie przypomniała, że mam głos podnieść przy zapytaniu. A teraz czy mam pani zatańczyć?
— Nie, tymczasem dosyć. Lecz gdy mama twoja poszła do nieba, jak mówisz, u kogo potem mieszkałaś?
— U pani Frédéric i jej męża. Opiekowała się mną, ale to nie żadna moja krewna. Ja myślę, że ona