Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/203

Ta strona została przepisana.

czenia pana Rochestera spotęgowało się jeszcze we mnie. Nasłuchiwałam, czy nie odezwie się dzwonek na dole; nasłuchiwałam, czy Lea nie nadejdzie z wezwaniem do mnie; chwilami wydawało mi się, że słyszę kroki jego samego i wtedy patrzyłam na drzwi, oczekując, że się otworzą i że on w nich stanie. Drzwi nie otwierały się, ciemność tylko wpływała oknem. Jednakże nie było jeszcze późno; szósta zaledwie, a przecież nieraz bywałam proszona o siódmej, nawet o ósmej. Przecież nie spotka mnie chyba zupełny zawód dziś właśnie, dziś kiedy mam mu tyle do powiedzenia! Pragnęłam wznowić temat Gracji Poole i usłyszeć, coby mi odpowiedział; zamierzałam zapytać go poprostu, czy wierzy w to, że to ona istotnie urządziła ten ohydny zamach ubiegłej nocy, a jeżeli tak, dlaczego niegodziwość jej zataja? Nie dbałam o to, że może rozgniewać go moja ciekawość; znałam przyjemność gniewania go i uspokajania zkolei; lubiłam to nadewszystko, a nieomylny instynkt chronił mnie zawsze od przeciągnięcia struny. Na prowokację nigdy się nie ważyłam, a w ostatecznym momencie lubiłam przekonywać się o własnej zręczności. Zachowując wszelkie formy uszanowania, właściwego mojemu stanowisku, umiałam staczać z nim utarczki słowne swobodnie i bez obawy; to dogadzało tak jemu jak i mnie.
Nareszcie schody zaskrzypiały pod czyjemiś krokami. Ukazała się Lea, ale jedynie poto, by mi oznajmić, że herbata czeka w pokoju pani Fairfax. Tam przeto poszłam, rada, że nareszcie mogę zejść nadół, gdyż wyobrażałam sobie, że to mnie zbliżało do obecności pana Rochestera.
— Musi być pani spragniona herbaty — zaczęła zacna staruszka, gdy weszłam. — Tak mało jadła pani na obiad. Lękam się, czy pani nie jest niezdrowa dzisiaj: taka pani rozpalona, jakby pani miała gorączkę.
— O, zdrowa jestem zupełnie! Nigdy nie czułam się lepiej.
— To niechże pani tego dowiedzie dobrym apetytem! Czy nie nalałaby pani imbryka, a ja tymczasem przerobię do końca ten drut?