Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/209

Ta strona została przepisana.

dy i przywołałam uczucia swe do porządku. I aż dziw, jak przezwyciężyłam chwilowe zachwianie się, jak wyperswadowałam sobie, że nie mam powodu interesować się żywiej sprawami pana Rochestera. I nie dlatego uniżałam się w niewolniczem poczuciu niższości: przeciwnie powiedziałam sobie tylko:
„Nic cię nie łączy z właścicielem Thornfield, prócz tej pensji, którą ci wypłaca za nauczanie dziewczynki, oraz wdzięczności za pełne szacunku i uprzejmości traktowanie, do którego masz prawo, o ile spełniasz obowiązek. Bądź pewna, że to jedyny łącznik między nim a tobą, który on na serjo uznaje. To też nie obieraj sobie pana Rochestera za przedmiot najsłodszych uczuć, uniesień, mąk i tam dalej. On nie jest z twojej sfery; trzymaj się swojej własnej i nie zlewaj miłości całego serca, duszy i siły na kogoś, kto tego daru nie pragnie i tylkoby nim pogardził.“
Spokojnie prowadziłam dalej zajęcia; niekiedy snuły mi się po głowie mgliste przypuszczenia, czyby nie dobrze było opuścić Thornfield. Mimowoli układałam ogłoszenia i zastanowiłam się nad możliwością uzyskania nowych posad. Tych myśli nie uważałam za potrzebne hamować; mogły sobie kiełkować, by zczasem przynieść owoc.
Pan Rochester już zgórą dwa tygodnie był nieobecny, gdy poczta przyniosła pani Fairfax list.
— To od pana — powiedziała, spojrzawszy na adres. — Teraz zapewne dowiemy się, czy mamy się spodziewać jego powrotu, czy też nie.
A podczas gdy ona, złamawszy pieczęć, przeglądała pismo, ja w dalszym ciągu piłam kawę; była gorąca i temu przypisywałam, że mnie tak strasznie twarz zaczęła palić; ale dlaczego ręka mi drżała, tak że mimowoli rozlałam połowę, nad tem wołałam się nie zastanawiać.
— No, ja czasami myślę, że u nas jest zanadto spokojnie; ale teraz gotowo być dość rojno i gwarno; przez jakiś krótki czas przynajmniej — rzekła pani Fairfax, wciąż jeszcze przed okularami list trzymając.
Zanim pozwoliłam sobie zapytać o wyjaśnienie, zawiązałam tasiemki od fartuszka Adelki, przypadkiem rozwiązane, poczem dolawszy jej mleka i podawszy jeszcze jedną bułeczkę, powiedziałam odniechcenia: