Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/21

Ta strona została przepisana.

nawiązywał do następujących dalej obrazków i nadawał znaczenie to skale, sterczącej samotnie wśród morza bałwanów i piany, to zdruzgotanej łodzi, wyrzuconej na opuszczone wybrzeża, to zimnej, widmowej twarzy księżyca, spoglądającego z za chmury, jak z poza krat, na tonący właśnie okręt.
Każdy obrazek coś opowiadał, często coś zagadkowego dla mojego dziecinnego umysłu i niedokształconych uczuć, ale zawsze głęboko zajmującego; tak jak te bajki, które nam niekiedy w zimowe wieczory opowiadała Elżbietka, gdy była w dobrym humorze. Wtedy to, przysunąwszy stół do prasowania przed kominek w dziecinnym pokoju, pozwalała nam usiąść dookoła, i prasując koronkowe falbanki pani Reed, albo rurkując brzegi jej nocnych czepków, karmiła ciekawość naszą opowiadaniami o miłości i o przygodach, zaczerpniętemi ze starych bajek o wróżkach i ze starych ballad, — lub też (jak później odkryłam) z książek Pamela i Henryk, hrabia Moreland.
Z Berwickiem na kolanach czułam się w owej chwili szczęśliwa, a przynajmniej po swojemu szczęśliwa. Bałam się tylko, żeby mi nieprzeszkodzili; niestety, stało się to aż nazbyt prędko. Otworzyły się drzwi od salonu.
— Hę! panno mrukliwa! — usłyszałam krzyk Janka Reed, lecz nagle umilkł; pokój widocznie wydał mu się pusty. — Gdzie u licha ona być może! — wołał dalej. — Liziu, Georgjano. — wołał na siostry — Joanny tu niema; powiedzcie mamie, że wyleciała na deszcz, nieznośna dziewczyna!
„Dobrze zrobiłam, że zaciągnęłam firankę“, pomyślałam, gorąco pragnąc, by nie odkrył mojej kryjówki. Janek Reed nie byłby jej odkrył samodzielnie; nie był on ani bystry ani pomysłowy, ale Eliza w tejże chwili wsunęła głowę we drzwi i odrazu powiedziała:
— Z pewnością jest w framudze okiennej, Janku!
Ja też natychmiast wyszłam z ukrycia, gdyż drżałam na myśl, że mnie Janek stamtąd wyciągnie.
— Czego chcesz ode mnie? — zapytałam nieśmiało, bardzo zalękniona.