Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/227

Ta strona została przepisana.

biedna madame Joubert! Widzę jeszcze jej wściekłą pasję, gdy doprowadziliśmy ją do ostateczności, wylewając herbatę, krusząc chleb z masłem, rzucając książkami o sufit, wygrywając piekielne koncerty linją o stół, pogrzebaczem o popielnik przed piecem. Teodorze, czy pamiętasz te wesołe czasy?
— A jakże, a jakże — przeciągłą wymową odpowiedział lord Ingram. — Jakżebym nie miał pamiętać! A biedna stara krzyczała wtedy, okropnie kalecząc nasz język: „ach wy, niegodziwa dzieciska!“ Wtedy my prawiliśmy jej kazanie, że jest zarozumiała, chcąc nas uczyć takie mądrale, skoro sama jest ignorantką.
— Tak; a Tedo, przypomnij sobie, jak ja ci pomagałam prześladować twego guwernera, pana Vining o smętnem obliczu, „pastora w pączku“, jak go nazwaliśmy. On i panna Wilson pozwolili sobie na zakochanie się w sobie, tak się przynajmniej Tedowi i mnie wydawało; podchwytywaliśmy różne czułe spojrzenia i westchnienia, uważając je za dowody wzniosłego sentymentu, i możecie państwo uwierzyć, że otoczenie skorzystało wprędce z naszego odkrycia; użyliśmy tego za rodzaj lewaru do podważenia i wyrzucenia z domu tego, co nam ciężyło i zawadzało. Kochana mateczka, jak tylko zmiarkowała, co się święci, uznała, że to sprawa niemoralna — nieprawdaż, moja pani matko?
— Z pewnością, moja najmilsza. I miałam zupełną słuszność; możesz mi wierzyć; jest tysiąc powodów potemu, ażeby czułych stosunków między guwernantkami a guwernerami ani przez chwilę nie tolerować w domu dobrze prowadzonym; najpierw...
— Och, litości, mamo! Oszczędź nam wyliczania! Au reste, my wszyscy je znamy: niebezpieczeństwo złego przykładu dla niewinnej młodzieży; roztargnienie i skutkiem tego zaniedbywanie obowiązków przez osoby interesowane — wzajemny sojusz i poparcie; stąd płynąca pewność siebie, — zuchwałość — bunt i generalna klapa. Czy mam słuszność, baronowo Ingram na Ingram Parku?
— Moja lilijko, masz słuszność teraz, tak jak zawsze.
— Zatem dosyć o tem; zmieńmy przedmiot rozmowy.