Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/291

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXI.

Przeczucia, sympatje i znaki są to trzy dziwne zjawiska, które razem tworzą tajemnicę, ale do tej ludzkość jeszcze nie znalazła klucza. Nigdy nie wyśmiewałam przeczuć, gdyż doświadczałam ich sama. Wierzę, że istnieją niezrozumiałe dla nas śmiertelników sympatje, jak naprzykład sympatja między krewnymi, którzy albo wcale albo mało się znają. Istnienie takich uczuć stwierdza bodaj pochodzenie ich z jednego źródła. A znaki? Czyż możemy wiedzieć? Może to poprostu dowody wyższej sympatji dla człowieka?
Będąc jeszcze małą dziewczynką, może sześcioletnią, słyszałam, jak raz Elżbietka Lieven opowiadała Marcie Abbot, że śniła o małem dziecku, i że sen o dzieciach to nieomylny znak zmartwienia dla tego, co śni, albo dla jego krewnych. To wyjaśnienie byłoby mi może wyszło z pamięci, gdyby następujący zaraz potem wypadek nie był go utrwalił. Elżbietkę nazajutrz wezwano z domu do umierającej siostrzyczki.
W ostatnich czasach często przypominało mi się to opowiadanie i ten wypadek, przez cały bowiem poprzedni tydzień rzadko minęła noc, któraby mi nie przyniosła snu o małem dziecku; to piastowałam je na ręku, to kołysałam na kolanach, to przyglądałam się bawiącemu się stokrotkami na trawniku, to maczającemu rączki w bieżącej wodzie. Jednej nocy było to dziecko plączące, innej znowu śmiejące się; raz tuliło się do mnie, kiedy indziej uciekało ode mnie; jakikolwiek jednak zdradzało humor, jakikolwiek był jego wygląd, przez siedm nocy zrzędu zjawiało się z chwilą, gdy wstępowałam w krainę snów.
Niemiły był ten dziwny powrót jednego pojęcia, jednego obrazu, i czułam się zdenerwowana, gdy nadcho-