Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/307

Ta strona została przepisana.

chciała, żeby przestał mnie dręczyć listami o pieniądze! Ja nie mam już pieniędzy... nic mu dać nie mogę: popadamy w biedę. Muszę odprawić połowę służby i zamknąć część domu... albo dom wynająć. Nigdy się na to nie potrafię zdobyć... ale jakże mamy dalej ciągnąć? Dwie trzecie moich dochodów idzie na opłacenie procentów od długów. Janek strasznie gra i zawsze przegrywa — biedny chłopak! Lichwiarze go napastują; Janek podupadł, zmarniał — wygląda okropnie — wstydzę się za niego, gdy go widzę!
Podniecała się coraz bardziej.
— Możebym ja lepiej teraz odeszła — zwróciłam, się do Elżbietki, stojącej po drugiej stronie łóżka.
— Możeby było lepiej, panienko. Pani często w ten sposób mówi ku nocy — rano bywa spokojniejsza.
Podniosłam się.
— Nie odchodź! — zawołała pani Reed — ja jeszcze coś chciałam powiedzieć. Janek mi grozi... on ciągle mi grozi... swoją śmiercią albo moją; i często śni mi się, że go widzę na katafalku z wielką raną, na szyi albo z twarzą opuchłą, zsiniałą. Przyszła na mnie ciężka godzina: straszne mam zmartwienie. Co mogę zrobić? Skąd mam wziąć pieniędzy?
Elżbietka usiłowała teraz ją nakłonić do zażycia proszku nasennego; chora z trudem dała się namówić. Niebawem jednak uspokoiła się i zapadła w stan półsenny. Wtedy wyszłam z pokoju.
Więcej niż dziesięć dni upłynęło, zanim przyszło znów między nami do rozmowy. Pani Reed w dalszym ciągu majaczyła albo zapadała w letarg, a lekarz zabraniał wszystkiego, coby w sposób przykry mogło ją podniecać. Ja tymczasem, jak mogłam, radziłam sobie z Georgjaną i Elizą. Bardzo były, coprawda, z początku, zimne. Eliza potrafiła przesiedzieć pół dnia szyjąc, czytając lub pisząc, i nie odezwać się prawie wcale do mnie ani do siostry. Georgjana potrafiła godzinami droczyć się z kanarkiem bez uwagi na mnie. Ja jednak postanowiłam okazać, że nie potrzeba, żeby się mną ktoś zajmo-