Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/321

Ta strona została przepisana.

sca pobytu, gdzie kochający przyjaciele wyglądają mnie i oczekują mojego powrotu. „Pani Fairfax z pewnością z uśmiechem spokojnie cię powita — powiedziałam sobie. — A mała Adelka będzie klaskać w ręce i skakać zobaczywszy ciebie; ale ty wiesz bardzo dobrze, że ty o kim innym myślisz i że ten ktoś nie myśli o tobie.“
Ale cóż jest upartsze od młodości? Cóż bardziej zaślepia od niedoświadczenia? Młodość i niedoświadczenie twierdziły, że dostateczną przyjemnością jest mieć szczęście znowu patrzeć na pana Rochestera, choćby on na mnie nie patrzył, i dodawały: „Śpiesz się! śpiesz się! Bądź z nim, dopóki możesz; już niewiele dni, co najwyżej tygodni, a rozstaniesz się z nim na zawsze!“ A wtedy zdusiłam nową, rodzącą się mękę — potworne uczucie, którego uznać w sobie ani hodować nie chciałam — i podążałam naprzód.
I w Thornfield koszono łąki, a raczej właśnie robotnicy, ukończywszy pracę, wracali do domu z grabiami na ramionach. Mam jeszcze jedno czy dwa pola do przejścia, a wtedy wejdę na drogę i dostanę się do bramy. Jak pełne róż są żywopłoty! Ale ja nie mam czasu na zrywanie kwiatów, śpieszno mi do domu. Minęłam wysoki krzak głogu, widzę wąski przełaz z kamiennemi schodkami; i widzę — pana Rochestera, siedzącego tam z książką i ołówkiem w ręku; pisze.
Doprawdy, to przecież nie duch; a jednak czuję rozstrój nerwów i przez chwilę nie mogę się opanować. Co to ma znaczyć? Nie przypuszczałam, że tak drżeć będę, gdy go zobaczę, że stracę głos i możność poruszenia się w jego obecności. Zawrócę, skoro tylko odzyskam władzę nad ruchami; pocóż mam się okrywać śmiesznością? Znam inną drogę do domu. Ale cóż z tego, gdybym i dwadzieścia dróg znała? Wszakże on mnie już zobaczył...
— Witam! — woła i składa książkę i ołówek. — Więc powróciła panna Joanna! proszę bliżej, jeśli łaska!
Zdaje się, że się przybliżyłam, chociaż jak się to stało, nie wiem sama, tak sobie nie zdawałam sprawy z własnych ruchów i tylko o to dbałam, by wydać się spokojną, a przedewszystkiem opanować twarz, która,