Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/372

Ta strona została przepisana.

łam, że jakkolwiek osłabiona, nie jestem chora i postanowiłam, że nikomu nie powiem o tem zjawisku, tylko panu jednemu. A teraz proszę, niech mi pan powie, kto jest ta kobieta i co ona za jedna?
— To twór nadmiernie podnieconego mózgu, bądź pewna. Będę się musiał starannie opiekować tobą, mój skarbie: nerwy takie, jak twoje, nie znoszą szorstkiego dotknięcia.
— Panie, proszę mi wierzyć, tu nerwy moje nie zawiniły; to było coś realnego; ten fakt istotnie zaszedł.
— A twoje poprzednie sny czy także były realne? Czy Thornfield Hall jest ruiną? Czy rozłączają nas niezwyciężone przeszkody? Czy ja ciebie opuszczam bez łzy, bez pocałunku, bez słowa?
— Dotychczas jeszcze nie.
— Czy zamierzam to uczynić? Ale już zaczął się dzień, który nierozerwalnie ma nas związać; a gdy raz będziemy złączeni, nie powtórzą się te imaginacyjne strachy, na to ci daję słowo.
— Imaginacyjne strachy, panie! Pragnęłabym uwierzyć, że to tylko to; pragnęłabym tego więcej teraz, niż kiedykolwiek, skoro nawet pan wyjaśnić mi nie może tajemnicy tego okropnego gościa.
— A skoro ja tego uczynić nie mogę, Joanko, więc nie mogła to być rzecz realna.
— Ależ panie, gdy powiedziałam sobie to samo, wstawszy dziś rano, i gdy rozejrzałam się po pokoju, czerpiąc odwagę i pociechę z miłego wyglądu rzeczy znajomych w pełnem świetle dnia, tam — na podłodze ujrzałam to, co wyraźnie zadało kłam mojemu przypuszczeniu — ujrzałam welon, rozdarty od końca do końca na dwie połowy!
Czułam, że pan Rochester drgnął i zatrząsł się; szybko chwycił mnie w objęcia.
— Bogu niech będą dzięki! — zawołał — że jeżeli coś złośliwego zbliżyło się do ciebie wczorajszej nocy, welon tylko na tem ucierpiał. Och, gdy pomyślę, co mogło się było zdarzyć!