Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/373

Ta strona została przepisana.

Oddychał szybko i tak mnie silnie przyciskał do piersi, że tchu prawie nie mogłam złapać. Po paru minutach milczenia mówił dalej, już pogodnie:
— Ja ci to, Joanko, wszystko wytłumaczę. To był półsen, pół-rzeczywistość. Pewna kobieta, nie wątpię o tem, weszła do twojego pokoju; a tą kobietą była — musiała być — Gracja Poole. Ty sama nazywasz ją dziwną istotą; po tem wszystkiem, co o niej wiesz, masz prawo tak ją nazywać. Co ona mnie zrobiła? co zrobiła Masonowi? W stanie takiego półsnu pół-jawy zauważyłaś jej wejście i jej czynności. Ale tak jak byłaś zgorączkowana, prawie w malignie, przypisałaś jej wygląd djabelskiej zjawy, różny od jej prawdziwego wyglądu. Długie, rozczochrane włosy, obrzękła sina twarz, przesadnie wielki wzrost, to była złuda wyobraźni, to był wynik nocnej zmory; złośliwe podarcie welonu było rzeczywiste i to jest do niej podobne. Pojmuję, że chciałabyś mnie zapytać, dlaczego taką kobietę trzymam w moim domu. W rok po naszym ślubie powiem ci to, ale nie teraz. Czy jesteś zadowolona, Joanko? Czy zgadzasz się na to moje rozwiązanie tajemnicy?
Zastanowiłam się, i rzeczywiście wydało mi się ono jedynem możliwem. Zadowolić mnie ono nie zadowoliło, ale chcąc zrobić przyjemność mojemu panu, udałam, że owszem. Ulgę mi to jednakże przyniosło; to też odpowiedziałam mu zadowolonym uśmiechem. A ponieważ dawno już minęła pierwsza, zaczęłam się zabierać do odejścia.
— Czy Sophie śpi z Adelką w dziecinnym pokoju? — zapytał, gdy zapalałam świecę.
— Tak, panie.
— A w łóżeczku Adelki znajdzie się dość miejsca dla ciebie. Musisz się dzisiaj przespać z nią razem, Joanko; nie dziw, że cię zdenerwował wypadek, o którym mi opowiedziałaś, to też wołałbym, żebyś nie spała dziś sama. Przyrzecz mi, że pójdziesz do dziecinnego pokoju.
— Uczynię to z największą chęcią, panie drogi.