Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/390

Ta strona została przepisana.

Zadrżał, westchnął głęboko, i wziąwszy mnie na ręce, zaniósł nadół. Zrazu nie wiedziałam, do którego zaniósł mnie pokoju, wszystko mi mgła zasłaniała przed oczyma. Niebawem jednak poczułam ożywcze ciepło ognia, gdyż choć to lato było, przejął mnie chłód lodowy w mym pokoju. Podał mi do ust wina; przełknęłam je i to mnie ożywiło; następnie zjadłam coś, co mi podał, i wkrótce przyszłam do siebie. Byłam w bibljotece, siedziałam w jego fotelu, on był tuż blisko... „Gdybym mogła skończyć teraz życie bez zbyt ostrego cierpienia, jakby to dobrze dla mnie było! — pomyślałam. — Nie potrzebowałabym zdobywać się na wysiłek zrywania więzów serdecznych, wiążących mnie z nim... Muszę go opuścić, jak się zdaje... Nie chciałabym go opuścić, nie mogę go opuścić.“
— Jak się teraz czujesz, Joanko?
— O wiele lepiej, panie; wkrótce będzie mi zupełnie dobrze.
— Napij się jeszcze wina, Joanko.
Posłuchałam; poczem on odstawił kieliszek na stół, stanął przede mną i popatrzył na mnie uważnie. Nagle obrócił się z bezsłownym okrzykiem jakiegoś namiętnego wzruszenia, poszedł szybkim krokiem na koniec pokoju i powrócił; nachylił się ku mnie, chcąc mnie pocałować; jednakże ja pamiętałam, że pieszczoty już teraz są zakazane. Odwróciłam twarz i twarz jego odsunęłam.
— Co!... Jakto?... — zawołał żywo. — O, już wiem! Nie chcesz pocałować męża Berty Mason? Uważasz, że moje uściski do kogo innego należą?
— W każdym razie ja do nich nie mam prawa, panie.
— Dlaczego, Joanko? Ja ci oszczędzę trudu długiego gadania; odpowiem za ciebie... Ponieważ ja już mam żonę, odpowiedziałabyś... Czy odgadłem?
— W istocie.
— Jeżeli tak myślisz, musisz mieć dziwne o mnie wyobrażenie. Musisz mnie uważać za rozpustnika, intryganta, za podłego niegodziwca, który udawał bezintere-