Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/396

Ta strona została przepisana.

— Ach, wymień ją! Jeżeli ja wpadam w pasję, ty zato umiesz płakać.
— Panie Rochester, ja musze pana opuścić.
— Na jak długo, Joanko? Czy na pięć minut, żeby przyczesać włosy trochę potargane i obmyć twarz rozgorączkowaną?
— Muszę opuścić Adelkę i Thornfield. Muszę się z panem rozłączyć na całe życie: muszę rozpocząć nowe istnienie wśród obcych twarzy i w nowych warunkach.
— Naturalnie: powiedziałem ci, że musisz. Pomijam to szaleństwo o rozłączeniu się ze mną. Masz na myśli zapewne, że musisz stać się cząstką mnie. Co do nowego istnienia, to wszystko jest w porządku; będziesz jeszcze moją żoną: ja nie jestem żonaty. Będziesz panią Rochester — i w rzeczywistości i z imienia. Do ciebie jednej będę należał póki twego i mego życia. Zamieszkasz w miejscowości, którą posiadam na południu Francji; jest to biała willa nad brzegiem morza Śródziemnego. Tam będziesz wiodła życie szczęśliwe, bezpieczne i tak bardzo niewinne. Nie lękaj się, nie chcę cię otumanić, nie chcę cię uczynić swoją kochanką. Dlaczego potrząsasz głową? Joanko, bądźże rozsądna, gdyż doprawdy burza się we mnie zrywa!
Drżał mu głos, drżała mu ręka, rozszerzały się nozdrza, ogniem błyszczały oczy; pomimo to odważyłam się powiedzieć:
— Panie, żona pańska żyje; jest to fakt, który pan sam uznał dziś rano. Gdybym żyła z panem, tak jak pan tego pragnie, byłabym pańską kochanką; nazywać to inaczej, to wykręt i fałsz.
— Joanko, ja nie jestem człowiek spokojny — zapomniałaś o tem: nie jestem cierpliwy; nie jestem chłodny i beznamiętny. Przez litość nade mną i nad samą sobą dotknij mojego pulsu, przekonaj się, jak bije, i strzeż się!
Wyciągnął do mnie rękę; krew odpłynęła z twarzy jego i warg: powlekała je siność. Mnie rozpacz ogarnęła. Okrucieństwem było poruszać go tak do głębi oporem, którego nie znosił, a jednak niepodobna było ustąpić.